Dziś mija 11 dzień mojego zwolnienia lekarskiego. Ufffffff...... i to
juz ostatni dzień :) Jutro pierwszy dzień urlopu, krótkiego bo tylko
tygodniowego. Ale to ze względu na ferie które zaczęła młoda. Jutro rano
wyjeżdżamy, jedziemy do łańcuta, do mamy M.
Wczorajsze urodziny minęły bardzo miło i wesoło. Bawilismy sie do 2.00 w nocy :))
Wczoraj
dostałam sms od koleżanki , że jest w szpitalu bo złamała nogę.
Rozmawiałam z nią. Stanęła tak nie fortunnie stopą w domu u koleżanki
,że chrupnęła jej kość w kostce. Złamane ma dwie kości a odłamek dostał
się pod stopę. O 19.00 miała wczoraj operację, ma w stopie 7 śrub. I
nie było by to wszystkie takie straszne gdyby nie fakt, że dziś mija 5
tygodni od porodu a w szpitalu musi zostać minimum 5 dni ;(((((( Mały co
prawda ma opiekę tatusia, ale to nie to samo co mama, a poza tym jak
sobie poradzi po powrocie do domu. J jest załamana, nawet nie mogłam
jej dziś odwiedzić. Wolę nie spotykac sie z nią by przypadkiem jej nie
zarazić , to akurat jest jej najmniej potrzebne.
Miłego wieczoru i początku ferie, te co mają oczywiście :))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz