sobota, 4 stycznia 2020

początek roku

Zdrowia, szczęścia i pomyślności życzę w Nowym Roku wszystkim czytelnikom :)


Dopiero rok się zaczął a już się dużo dzieje. W zasadzie to przełom (chyba) nastąpił  na koniec roku, dawną kwestię "wyjaśniłam " z bratem, jeżeli tak to mogę nazwać. Chodzi o tą awanturę sprzed ponad już 2 lat. Przyznał, że go poniosło wtedy i że należą mi się przeprosiny. Czekam.....


Druga sprawa to temat Babci M. Babcia za chwilę kończy 95 lat!   Mieszka sama, ma początki  lub nie początki Alzheimera  i ostatnio już dwa razy upadła i rozbiła głowę. A jej 4 dzieci nie chce się nią zająć. Mieli nocować u niej na zmianę ale to nie wypaliło, bo jedna z sióstr mojej teścowej uznała , że skoro jedna siostra dostała największą kasę po sprzedaży domu rodzinnego w zamian za opiekę nad Babcią to ona nie będzie jej wyręczać. Trochę ją rozumiem. Syn- mało się angażuje ale on ma bardzo chorego swojego syna - A ma guz mózgu i niestety jest nim coraz gorzaj, rokowania są bardzo niekorzystne .....  :(  A Babcia zostaje pozostawiona sama sobie, bo jak twierdzi moja teściowa "nie była dobrą matką|" Jest plan żeby Babcię oddać na oddział przyszpitalny gdzie będzie miała opiekę 24h. Powiedziałam do M, że obawiam się iż to się skończy tragicznie, że pewnego dnia Babcia się przewróci u siebie w domu i albo uderzy nieszczęsliwie głową albo się wykrwawi i tak umrze. I to będzie najsmutniejsze ..... A mi przykro jest bardzo , bo Babcię pokochałam jak własną i serce mnie boli że jest tak traktowana.

Od pewnego czasu przekonuję samą siebie żey teściową traktować dobrze - zawsze ją dobrze traktowałam, ale żebym ją akceptowała taką jaką jest, każdy z nas jest inny. Dużo przeszła w życiu i to jaka jest miało wpływ to co przeszła. Rozumiem, akceptuję i szanuję. Jak była u nas ostatnio byłam bardzo pzytywnie nastawiona i było OK. I teraz wiedząc że pojedziemy do niej , a urodziny babci nastawiam się optymistycznie, Tłumaczę sobie, że każdy ma prawo być inny i należy to akceptować. Ale przychodzi taki moment jak ten i szlag mnie trafia! Trzęsie mnie to jak traktują Babcię, jak teściowa się o niej wypowiada , najbardziej mnie denerwuję gdy mówi :mamusiu" "mamusia" - jakież to obłudne. 


sobota, 28 grudnia 2019

Grudzień

Grudzień minął bardzo szybko. Łatwy nie był, dużo pracy zawodowej i pracy nad sobą.  Zmęczona byłam nie raz i padałam do łóżka. Ciężkie dni za mną, w styczeń wchodzę z nadzieją na lepsze, lżejsze- grafik w pracy zrobiłam sobie mniej męczący , mniej zmian 12 godzinnych żeby nie być tak zmęczoną.

Święta minęły po NASZEMU. Wigilia w domu, w trójkę. Było bardzo miło , spokojnie i wesoło :) Tak jak polubiliśmy. Pierwszy dzień Świąt spędziliśmy u brata, byli tam rodzice, było miło. Drugi dzień na kanapie w domu, kawa, makowiec, obiad który zrobił i podał małż a po południu film z Elfem -"Bohemian Rhapsody" Piękny film o Freddiem , o muzyce i o tym jakim był samotnym człowiekiem mimo sławy.<3 -="" ....="" :="" a="" ale="" am="" amie.="" bez="" brata="" by="" ci="" cu="" cz="" do="" drugi="" dzie="" film="" freddy="" freddym="" i="" kanapie="" kny="" ko="" kolejne="" kr="" luzie....="" m="" miech="" mnie="" muzyk="" muzyki="" my="" na="" nbsp="" o="" obejrza="" obiad="" ohemian="" owiekiem="" p="" pi="" pid="" pierwszy="" pojechali="" pokolenie="" przele="" queen.="" r="" rhapsody="" s="" samotnym="" si="" siebie="" smutny="" spacer="" t="" te="" tego="" troch="" tworzy="" u="" ucha="" w="" wi="" wiecz="" wietn="" wino.="" wok="" zarazem="" zegarka="" zn="" zrobi=""> Wieczorem wino w towarzystwie najbliższych <3 br=""> Wczoraj praca a sobota i niedziela wolna. Został mi jeszcze jeden dzień pracy , niestety 12h w poniedziałek i koniec w tym roku.  Dziś muszę załatwić jedną sprawę, zaraz z Elfem ruszam w miasto. A poźniej laby ciąg dalszy .....


wtorek, 10 grudnia 2019

Koniec!

Jeszcze nie wiem jak się "zaprzyjaźnię" z Hashimoto ale wiem że koniec z tarzaniem się.

Tak, tak z tarzaniem się w tym g.... Ostatnie 3 miesiące to było wewnętrzne użalanie się nad sobą. Może nie głośno a już  na pewno nie do innych ale tak to wyglądało. Nie ćwiczyłam , bo  taka zmęczona jestem, bo się nie wyspałam a teraz powinnam się wysypiać. Jadłam byle jak , bo przecież jakie to ma teraz znaczenie. Nie chciało mi się nic bo przecież przy Hashi się nie chce.... I tak siedziałam w tym bajorze cały kwartał . Ale KONIEC! DOŚĆ TEGO!! Przecież JA tu rządzę a nie jakaś tam choroba.
Leki przyjmuję jak docencik przykazał , jutro druga biopsja i cisnę. Zaczęłam znów ćwiczyć - wykupiłam roczny dostęp do platformy BeActive i mam kilka planów biegowych na kolejny rok. I co najważniejsze, nie dam się! Tak po prostu nie dam się przytłoczyć chorobie. Nawet do końca nie zdawałam sobie sprawy jak mnie przygniotła wiedza o chorobie a wydawało mi się, że przeszłam nad tym do porządku dziennego. A psychika zrobiła swoje. To już za mną. Teraz wskakuję w ciuszki i zabieram się za ćwiczenia,, przecież same sie nie zrobią :)

Miłego dnia :)

piątek, 29 listopada 2019

Biopsja

Biopsja nie boli, ale po biopsji nie czuję się normalnie. Boli mnie szyja , jest obolała. Wynik za miesiąc, ale Pan Docent powiedział bym nie oczekiwała wyniku, bo dzwoni tylko wtedy gdy wynik jest nie dobry. Więc nie czekam ... Za dwa tygodnie kolejna biopsja.


czwartek, 28 listopada 2019

Tarczyca

Życie mnie przeczołgało w tym roku. Po nieudanej pracy  przyszedł czas na "odpoczynek"- 4 miesiące zwolnienia lekarskiego. Trochę się zregenerowałam , jeżeli można to tak ująć. Po krótkiej ale intensywnej pracy w B byłam tak przeczołgana psychicznie że 4 miesiące to nadal mało.Gdy stawałam na nogi zaczęły się problemy w szkole u Elfa, z którymi oczywiście sobie poradziłyśmy ale ile mnie to zdrowia kosztowało? Właśnie......  ile zdrowia mnie to wszystko kosztowało ? 
Nieudany wybór pracodawcy, stres, zmęczenie, nieludzkie godziny pracy - kto lubi wstawać o 4.00 ? do tego stres ze szkołą nie sądziłam że za wszystko przyjdzie zapłacić mi taką ceną.

Gdy w sierpniu byłam w medycynie pracy do obecnego pracodawcy pani doktor zwróciła mi uwagę na tarczycę, że powiększona, że guzki ....  Od razu po wizycie poszłam do swojego lekarza rodzinnego po skierowanie na usg. To była szybka akcja - usg, wizyta, badania, leki, skierowanie do endokrynologa. Tak, mam niedoczynność tarczycy i dwa guzki na tarczycy- jeden dość duży. Jutro mam biopsję.

Nie było by to wszystko dla mnie takim szokiem i zaskoczeniem gdyby nie to że rok temu w lipcu robiłam kompleksowe badania, min. poziom TSH i wszystko , wszystko! było w normie. Mój przykład pokazuje jaki stres i dosłownie ile zdrowia mnie kosztowała praca w B. Niedoczynność tarczycy to choroba autoimmunologiczna,, choroba w której organizm sam siebie atakuje. Najbardziej mnie wkurza w tym wszystkim , że mi się nie chce. Bardzo mi się nie chce. Nawet to co daje mi największą radość i satysfakcję , czyli bieganie i treningi w domu nie potrafię się zmobilizować by znów regularnie trenować. Wiem, wiem, warto dać sobie czas. Więc od września sobie daję i mamy już koniec listopada, 3 miesiące daję sobie czas. To chyba już wystarczy tego dawaniu sobie czasu i pora kopnąć się samą w zadek. Więc się kopię i kończę , zakładam buty i wychodzę biegać póki świeci słońce i pogoda jest przyjemna.  Miłego dnia wszystkim :)

sobota, 8 czerwca 2019

Szkoła...

Ciężki tydzień za mną.

Na środę miałam wizytę u psychologa -na wizycie pani miała nas ( 3 osoby ) nauczyć oddychać, żebym potrafiła się wyciszyć, cieszyć z drobnych ale ważnych spraw. We wtorek ok.17.00 pojechałam autem z  K do Inowrocławia.  W środę wizyta, pani psycholog tak miłym głosem opowiadała o oddychaniu , na czym to polega, jak ćwiczyć by w przyszłości korzystać jak najlepiej z tej umiejętności. Dostałam kartkę z wytycznymi do tej techniki i kolejna wizyta tak jak wcześniej sie umówiłyśmy , 14 czerwca. Po wizycie zaczęła się karuzela......

Zadzwonił Elf i opowiedziała o historii ze szkoły, włos się jeży na głowie !! Nie będę opowiadać szczegółów, bo to nie ma sensu. Zdecydowałam, że wieczorem wracam do domu, a w czwartek rano idę do szkoły. Po 7.00 byłyśmy z Elfem w szkole, bo tak lekcje się zaczynają. Chciałam najpierw porozmawiać z wychowawczynią, ale jeszcze jej nie było a była pani dyrektor więc najpierw opowiedziałam całą historię pani dyrektor i poprosiłam ją o radę co jeszcze Elf może zrobić. Pani bardzo uprzejma i życzliwa wytłumaczyła nam jakie są procedury i jakie możliwości ma Elf jeżeli nie wybroni się i nie otrzyma promocji do klasy następnej. Powiedziała byśmy jeszcze poszły do pani pedagog. Podziękowałam bardzo za rozmowę i udałyśmy sie do pani pedagog, nie było jej jeszcze więc czekałyśmy na korytarzu. W międzyczasie przyszła do szkoły wychowawczyni i poszłam z nią rozmawiać. Rozmowa rzeczowa, spokojna do pewnego momentu..... panią poniosły emocje i wylądowałyśmy u dyrektor :) Tam kolejny czas spędzony na bardzo spokojnej rozmowie z panią dyrektor i jak poprzednio rzeczowej Na koniec z Elfem poszłyśmy do pani pedagog, najpierw wspólnie później sama rozmawiałam.

Ogólnie wyszłam ze szkoły zadowolona z tych rozmów, a co najważniejsze Elf wyszła zachwycona postawą i rozmową z panią dyrektor oraz bardzo podbudowana.  A ja zmęczona, psychicznie. Bardzo dużo energii mnie kosztowało zachowanie spokoju oraz prowadzenie merytorycznej rozmowy.  Po powrocie ze szkoły Elf była przybita całą tą sytuacją. Dużo rozmawiałyśmy, mówiła, że jest jej bardzo przykro, że źle się czuje całą tą sytuacją i do tego jeszcze nerwy do poniedziałku, do  ostatecznego wystawienia ocen. Bardzo to wszystko przeżywa. W czwartek była jak zbity pies ;(  również to bardzo przeżyłam ....

sobota, 25 maja 2019

W rozjazdach

Ostatni tydzień spędziłam poza domem. Najpierw w piątek 17 maja pojechałam do Inowrocławia , do rodziców, by w sobotę pojechać do Bydgoszczy , do A.  A zabrała mnie na kawę i pyszne lody drożdżówkowe, tak , drożdżówkowe!!! Byłam równie zaskoczona co ciekawa smaku i mnie nie zawiódł. Smak prawdziwej drożdżówki z chrupiącą kruszonką..... Pysznie !!!!   :)






Popołudnie i wieczór spędziłyśmy u A rozmawiając, śmiejąc  i wychodząc na spacery z Lolą,
psem A.  Niedziela leniwa, pyszne śniadanie a później pojechałyśmy na Frymark Bydgoski, spróbowałyśmy czekolady wegańskiej bez dodatku cukru, a wędliny i kiełbasy pachniały z kilometra. Nie brakło tez rękodzieła.  Na obiad A wybrała miejsce z jedzeniem wegetariańskim i vegańskim - FALLA. Wzięłyśmy danie dla dwóch osób - Ręka Fatimy. Tak pysznego jedzenia dawno nie jadłam. Na 18.00 pojechałyśmy do Opery na |Potępienie Fausta". Bardzo mi się podobało, zachwycona jestem do dziś głosem i kreacją Małgorzaty. I lekko rozczarowana, że niektórzy przyszli ubrani byle jak. W dżinsach, sweterkach, była pani która nawet nie raczyła kurtki zostawić w szatni. Ale większość była ubrana bardzo dostojnie, suknie piękne wieczorowe, panowie w eleganckich garniturach. To wszystko tworzy dodatkowy klimat i atmosferę.





W poniedziałek po śniadaniu wróciłam do Inowrocławia. We wtorek wizyta u psychologa, niestety było trochę problemów z przyjęciem mnie. Szybka akcja , Elf poszła do naszej rodzinnej lekarki po skierowanie i wysłała mi pocztą a ja sie umówiłam na czwartek.  Kolejna wizyta 5 czerwca oraz 14 czerwca. Zobaczymy po kolejnych wizytach co będę mogła powiedzieć.


W środę Mama miała urodziny , byliśmy na obiedzie w czeskiej restauracji niedawno otwartej.
W domu oczywiście ciacho , kawa i wspólny czas. Po 20.00 poszłyśmy z Mamą do Solanek zobaczyć jak są oświetlone tężnie.  Tyle lat tam mieszkałam i nigdy nie byłam ;)