piątek, 22 lutego 2013

tydzień przeleciał z prędkością światła

Miałam wyjechac we wtorek o 7.30 ale przyjechali po mnie dopiero o 8.30. Mąż bardzo się ucieszył, bo spotkał się z kolegami z którymi kiedys pracował w Poznaniu. Do Piły dojechaliśmy o 11.00. Zima zaatakował i spowodowała żółwie tempo na drodze :(( Po omówieniu najważniejszych spraw wzięliśmy ostro się do pracy. Niestety pracy było tak dużo, że mimo iż byliśmy w silnej grupie 9 osób to prace skończyliśmy po 20.00. Niestety nie udało nam się zrobic wszystkiego. Droga powrotna nie byla wcale lepsza i w domu byłam przed 23.00 a w środe szłam do pracy na cały dzień.
We wtorek, w środę i wczoraj również padłam :((

Dziś już odespałam te dni. Teraz spijam kawę i zbieram siły by pojechać po zakupy . Za oknem nie ustępująca zima i śnieg pada nie przerwanie.



Czekamy na projekt naszej zabudowy by móc ruszyć na podbój banku po kredyt hipoteczny i rozpocząć rozbudowę. Tak bym chciała by móc juz zacząć ta wielką rewolucję.


3 komentarze:

  1. To rzeczywiscie bylas w " tempie ".Najwazniejsze, ze odpoczelas. A, ze sypie ... to chyba, juz ostatnie sniezne dzni. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. z prognoz nie wynika taki optimizm :/ Ale trzeba być dobrej myśli

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też zleciało i powinnam teraz siedzieć i kończyć ale już mi energii brakuje. Chyba dopiero jutro ruszę dalej

    OdpowiedzUsuń