Wczoraj wróciliśmy od brata. Wyjazd zaliczam do bardzo udanych.
Jak zamierzałam robiłam co chciałam, czytałam książkę - "Kwiaty na poddaszu" piękna pozycja, w dwa dni ją połknęłam :) czekam w kolejce w bibliotece na drugą część, biegałam - super trasę namierzyłam w lesie , 4,5 kilometra trochę z górki a później pod górkę :) i zgodnie z planem opanowałam jazdę na rolkach.
Wypoczęłam po swojemu. Tylko jeden obiad ugotowałam a naczyń nie umyłam ani razu :))))) Jak urlop to urlop i lenistwo. Było super, zaliczyliśmy w Złotowie XIX Eco Meeting oraz pokaz sztucznych ogni, Borne Sulinowo , gokarty w Człuchowie i jeden dzień nam morzem. Codziennie wieczorem siedzieliśmy przy ognisku sącząc złoty trunek i zagryzając kiełbaski pieczone na kiju. Z dzieciakami grałam w badmintona . Spałam długo jak chciałam. Totalny luz....
A dziś .......... , dziś już myśli krążą wokół pracy. Był jeszcze obiad wspólny z rodzicami, ja ugotowałam rosół a mama zrobiła kotlety z ziemniakami i kapustą zasmażaną a na deser zrobiłam tarte z masą i porzeczkami. A wieczorem nie odpuściłam i pobiegłam dziś kolejne swoje niecałe 5 kilometrów oraz poćwiczyłam z Chodakowską. Jutro powtórka :)
Jutro zaczynam pracę o 8.30 , a we wtorek jadę do Poznania służbowo.
Postaram się po niedzieli do wpisu załączyć zdjęcia z naszego wypadu :D
Uffff... nadrobiłam :)
OdpowiedzUsuńBoszzzzz jak smakowicie bywało u Ciebie!!!
:)
hmmm .... Flo ???
Usuń