Znów czas szybko płynie.
Po perypetiach zawodowych na długi weekend udaliśmy się do mojego brata. Reset zaliczony.
Później krótki tydzień pracujący, znów perypetie i wyjazd do Warszawy na zlot czarownic.
Gościnność Smili i jej szanownego męża, Pana A ujęła me serce :))) Zlot udany, szkoda że brakowało kilku osób. Gdy zasypiałyśmy z Sagio w sobotę , a właściwie już w niedzielę rechotałyśmy jak małolaty , by po przebudzeniu w niedzielę znów rechotać :)))))
Wczoraj miałam wolne. Uzupełniłam podręczniki Elfowi, jeszcze nam brakuje językowych. Te muszę zamówić przez internet, bo są tańsze. Wolne wykorzystałam również na zrobienie obiadu , dawno go nie robiłam :/ oraz przebiegłam się godzinę.
A dziś rano wsiadłam na Guliettę i pomknęłam do Biedronki po szybkie zakupy, poźniej kawa, śniadanie a teraz będę się zbierać do pracy :))))
czyli wszystko dobrze... naładowałaś akumulatory. I to ważne :)
OdpowiedzUsuńczarujące czarownice :)
OdpowiedzUsuń