Zadzwonilismy do niej jak wyjechaliśmy z Rzeszowa. M spytał czy idą spytać, było dobrze po 21.00. Gdy usłyszał że nie to powiedział by siostra otworzyła bramę. Nawet ja usłyszałam jak mama mówi : "Jezu! " Na co M odpowiedział, nie Jezu tylko Marcin. Mama z siostrą nie mogły uwierzyć. Radość była ogromna :)
W piątek skończyliśmy do Rzeszowa, M i Elf kupili sobie kilka ciuszków a po południu pojechaliśmy do Dziadków. Babcia drzwi otworzyła i patrzy, mówimy jej dzień dobry, a ona nadal patrzy. M mówi, nie poznajesz nas? Na co babcia, nie, idę po okulary ...... Wysciskala nas solidnie :D
U Dziadków kotka piękna, chciałam zabierać
Na wieczór byliśmy umówieni do Damiana i Ani. Jeszcze dotarł Paweł. Wodeczki się napili panowie, posmialismy się bo tam zawsze wesoło.
A w sobotę grill. Główny punkt spotkania a raczej pretekst . Miejscówka świetna. Za szklarnia drewniany domek, staw, pomost, łódka. Żyć nie umierać
Ekipa zacna, razem z dziećmi i Babcia co na urodzinach byliśmy w styczniu było nas 39 osób!. Brakowało tylko Wojtka, Kasi męża bo on w Danii pracuje teraz. Jedzenia było zdecydowanie za dużo, nie sposób wszystkiego spróbować. Ciasta, sałatki i tort nawet był, bo Kasia akurat urodziny miała. Nie zabrakło żartów ani tańców. Łódka rejsy po stawie też były. I tęcza była. Full wypas.
W niedzielę po obiedzie ruszyliśmy do domu. Po drodze krótki postój w Iłży
Do domu dojechaliśmy szczęśliwie po 21.00. A dziś do pracy. To był świetny weekend i dobry początek tygodnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz