Tak mnie naszło ostatnio na pewne przemyślenia odnośnie kolonii. Do tego dzisiaj w radio mówią o koloniach z rodzicami.
I tak myślę że to wszystko to wina rodziców w 100% . Co to w ogóle za pomysł kolonii z rodzicami?
Na pierwsze kolonie pojechalam w wieku lat 10. Nie miałam telefonu z którego mogłam zadzwonić do rodziców ani oni do mnie. Przez całe kolonie wysłałam do domu dwa listy w których pisałam że jest super i że nie mam czasu pisać ;) Do niektórych dzieci w połowie kolonii przyjeżdżali rodzice w odwiedziny -do mnie też. Na kolonie nie jechałam z koleżanką, to były kolonie z zakładu pracy rodziców -nikogo nie znałam. I najważniejsze co dzisiaj chyba rodziców przyprawia o zawrót głowy, kolonie trwały 21 dni, trzy tygodnie. Teraz dzieci jeżdżą na tydzień lub 10 dni i wielka afera że dziecko wyjeżdża.
Smutne jest to jak rodzice wychowują niezdary i nie udacznikow życiowych. Powiem więcej, aspoleczne są teraz dzieci, oczywiście nie wszystkie. Znam wiele dzieci i przekrój jest budujący i zatrważający zarazem
Zgadzam się z Tobą w 100% . Ja na pierwszy obóz zuchowy pojechałam zaraz po I klasie podstawówki - nie miałam jeszcze ośmiu lat , na trzy tygodnie . I świat się nie zawalił ani mnie ani moim rodzicom . Warunki dziś byłyby nie do przyjęcia. Nocleg na tzw"kanadyjkach" w salach wiejskiej szkoły , stołówka pod wielkim namiotem , wychodek ( za przeproszeniem ) w podwórku , mycie siebie i menażek po obiedzie w rzece. I nie było ani żadnego zatrucia , ani nikt z innych przyczyn nie zachorował ani żaden wypadek się nie zdarzył.
OdpowiedzUsuń