Nie wiedziałam, że tyle czasu tu nie zaglądałam.
Zdążyłam w tym czasie być w Łańcucie i wrócić. Wyjazd był nagły i nie planowany. W poniedziałek 7.09 był pogrzeb ojca M. W niedziele po obiedzie jechaliśmy do Łańcuta by w poniedziałek po uroczystości wracać do domu. Zdążyliśmy spotkać się na szybkiej kawie z "pomidorami " i z nimi chwilę porozmawiać.
Sytuacja smutna aczkolwiek dla mnie ojciec M to obcy człowiek, widziałam go kilka razy. M z nim kontaktu nie miał wcale o bliskości nie można mówić wcale. Mam tylko nadzieję, że teściowej będzie teraz lżej.
Wczoraj z Elfem pojechałysmy do Pozen, do outletowego centrum i zabralysmy do domu M. Kupiłam sobie dwa staniki i sweterek a raczej bluzkę oraz mate do jogi , Elf kupiłam strój do kosza Chicago bulls a ona kupiła sobie piłkę do kosza. M zaszalal najbardziej -wrócił z nowymi jeansami.
Na piątek szykuję mu niespodziankę urodzinowa tylko pogoda musi współpracować.
W pracy wszystko dobrze. Od 4 września mam nowego, dodatkowego pracownika weekendowego Zapowiada się dobrze nowa współpraca
Miłego wieczoru
OdpowiedzUsuńCzyli jak szalec to szalec. Kontynuuj to szaleństwo. :)
OdpowiedzUsuńW tym szaleństwie najlepsze jest to, że mało pieniędzy wydalysmy
OdpowiedzUsuń