Przed weekendem lodówkę zakupiłam - raty oczywiście :) wieczorem w piatek za służbowe się zabawiliśmy, przed 3.00 byłam w domu. A rano w sobotę musiałam sie z wyrka podnieść , by Elfa na turniej zawieść. Pierwszy mecz wygrała, drugi przegrała.
Po południu grillowaliśmy u nas z moimi rodzicami i z ich znajomymi. W niedzielę pojechaliśmy na wieś do przyjeciela M, a niedzielę przesiedzieliśmy w domu. Błogie lenistwo, każdy robił co chciał :D
W pracy niby stabilizacja. Wrócili chłopacy z chorobowego i załoga znów w komplecie. Niestety jak sie okazuje przez te kilka miesięcy sporo sie zmieniło. A kolega jeden jakby nie zauważył mimo, że jemu mówiłam. Przeprowadziłam z nim długą rozmowę zanim zaczął pracę po chorobowym. Tyle rzeczy sobie wypracowałam przez ten czas - porządek za kasą, pod ladami kasowymi, porządek w kuchni i socjalnym nie wspominając o porządkach na sklepie na bierząco. A do nich jakby nie docierało. Za kasą juz bałagan, dzis wyzywałam. W kuchni podłoga od soku się klei - wrrrr....!!!! Jak tak można. I nie "widzą" śmieci leżących na podłodze na sali sprzedazy. Przeciez to są dorośli ludzie ile mozna im mówić????? Nie wiem czy chę dalej z nimi pracować jak tak będą się zachowywać...
W piątek byłam u lekarza. Źle się czuje. Lekarka zleciła EKG- jest w porządku. Muszę iść do niej raz jeszcze. Ciężko tak funkcjonować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz