niedziela, 18 marca 2012

chyba osiwieję .....

Elf dzisiaj miała trening zbierania piłeczek. Szykuje się u nas turniej tenisa na którym Elf będzie zbierała piłeczki.

Więc na 15.00 pojechała na rowerze z kolegą na trening. Trening miał trwać 1 - 1,5 h Gdy o 17.00 nie było jej w domu zaczęłam się nie pokoić i wyglądać przez okno. Po kilkunastu minatach postanowiam zadzwonić do niej, telefon odezwał się za ścianą. Zostawiła telefon w domu. Odczekałam jeszcze kilka minut..... Spytałam sąsiadów czy jest u nich - nie było jej....

Poszłam do kolegi z którym jechała - on był w domu a ona nie....


Pojechałam na korty... Po drodze rozglądałam się czy gdzieś nie jedzie... Na kortach jej nie było. Miły pan zadzwonił do kobiety która prowadziła trening. Okazało się, ze Elf została trochę dłużej , ale przed 17.00 wyszła z kortów.

Jeżdziłam po okolicy i czekałam na telefon z domu, że wróciła. Nie wróciła..... Podjechałam pod dom a ojciec czekał na chodniku, a Elfa nie było..... Mama wsiadła do mnie auta a ja nie wiedziałam gdzie jechać, gdzie jej szukać.... Tatę poprosiłam by zadzwonił do szpitala.....

Zadzwonił do mnie po kilku minutach bym wróciła do domu, bo Elf wróciła....

Spotkała koleżankę i się zagadała...... A ja nie wiedziałam co myśleć, co robić....


Cieszę się, że nic jej się nie stało, że "tylko" się zagadała. Przepraszała mnie i obiecała mi nigdy więcej tak nie zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz