niedziela, 6 października 2013

48h - to za mało

Jutro od nowa Polsko Ludowa....

O 7.00 wyjazd na szkolenia a powrót w piątek.  Czeka mnie jeszcze dziennikowe spotkanie w Bydgoszczy.

W sobotę zrobiłam zakupy dla rodzinki i ugotowałam im obiady. Wczoraj zjedliśmy żurek, oczywiście nie cały, więc mają na najbliższe dni obiad. A na dziś nie mogli się dogadać co chcą więc zrobiłam żeberka  a Elf zrobiła bitki. I mają kolejne dwa obiady. Upiekłyśmy z młodą rogaliki z czekoladą i powidłami śliwkowymi





Wszystkie zniknęły , rodzice nam pomogli.

Na kolację zrobiłam śledzie w śmietanie, będzie miał małżonek :)

Do południa biegałam. Zabieram rzeczy do biegania ze sobą, mam ambitny plan na najbliższy tydzień.

Idę spakować walizkę bo stoi pusta i czeka aż ją załaduję

4 komentarze:

  1. ja nim wrócę z pracy, zjem obiad i odczekam przepisowe 2h to robi się tak ciemno, że strach biegać samej:/ tak więc w tygodniu inne aktywności a bieganie zostawiam na weekendy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Keth, jestem w Bydgoszczy i mam miejsce i czas na bieganie :))) Za dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Onyks, nawet okruszki już nie zostały ;)

    OdpowiedzUsuń