poniedziałek, 21 października 2013

poniedziałek

Dziś rano wracałam / jechałam znów do Bydgoszczy. Już nie wiem czy w poniedziałek wracam do Bydgoszczy czy w piątek wracam do domu..... Biorąc pod uwagę, że więcej czasu spędzam w Bydgoszczy to  ..... sama nie wiem.

Autobus sobie sprawdziłam i o 6.35 miałam wyjazd od siebie. Po 4.00 sie obudziałam, a od 4.30 na dobre już nie spałam :( Zebrałam się, autobusem pojechałam na pks. W międzyczasie stwierdziałam, że nie mam telefonu, szukam w torebce.....  Nie ma !!!! Przypomniałam sobie, że mam karte do automatu - pamiętacie jak kiedys pisałam kto tego używa, a później sama korzystałam. Nie tracąc czasu szybkim tempem z przystanku udałam się na dworzec PKS w celu znalezienia budki telefonicznej. Nie ma!!! W celu oszacowania własnego czasu sprawdzam jeszcze raz o której mam autobus. Fuck!!!! 6.55 !!!!!!!!!!!!! Co ja tu ku...wa będę robić przez niecałą godzinę. Wkurw !!!!!! Zaczynam coraz bardziej nerwowo szukać w torebce tego nie szczęsnego telefonu , bo pamiętam, że go wkładałam, a nie będę jechać taksówką do domu na marne..... Szukam, szukam.......  JEST !!!!!   :)))))) Znalazłam, wypadł z kiesoznki w której zawsze noszę albo źle włożyłam.  Ulżyło mi, teraz szybko w telefonie sparwdzam autobus. Przecież miał jechać 6.35.....

Oczywiście , jedzie . Ale nie z PKS tylko z przystanku na którym wysiadłam z miejskiego. Więc w tył na lewo przez lewe ramię jak na starą harcerkę przystało i pędzikiem ........  Ufffff...... zdążyłam. Mało tego jeszcze czekałam :)))

I tak dziś zaczęłam swą przygodę  z pobytem w Bydgoszczy.

Na poprawe humoru zaraz lecę po torebkę do Fokusa, mam już odłożoną  mąż mi dał kaskę na nią :)))))))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz