Dziś rano wracałam / jechałam znów do Bydgoszczy. Już nie wiem czy w
poniedziałek wracam do Bydgoszczy czy w piątek wracam do domu.....
Biorąc pod uwagę, że więcej czasu spędzam w Bydgoszczy to ..... sama
nie wiem.
Autobus sobie sprawdziłam i o 6.35 miałam
wyjazd od siebie. Po 4.00 sie obudziałam, a od 4.30 na dobre już nie
spałam :( Zebrałam się, autobusem pojechałam na pks. W międzyczasie
stwierdziałam, że nie mam telefonu, szukam w torebce..... Nie ma !!!!
Przypomniałam sobie, że mam karte do automatu - pamiętacie jak kiedys
pisałam kto tego używa, a później sama korzystałam. Nie tracąc czasu
szybkim tempem z przystanku udałam się na dworzec PKS w celu znalezienia
budki telefonicznej. Nie ma!!! W celu oszacowania własnego czasu
sprawdzam jeszcze raz o której mam autobus. Fuck!!!! 6.55 !!!!!!!!!!!!!
Co ja tu ku...wa będę robić przez niecałą godzinę. Wkurw !!!!!! Zaczynam
coraz bardziej nerwowo szukać w torebce tego nie szczęsnego telefonu ,
bo pamiętam, że go wkładałam, a nie będę jechać taksówką do domu na
marne..... Szukam, szukam....... JEST !!!!! :)))))) Znalazłam, wypadł
z kiesoznki w której zawsze noszę albo źle włożyłam. Ulżyło mi, teraz
szybko w telefonie sparwdzam autobus. Przecież miał jechać 6.35.....
Oczywiście
, jedzie . Ale nie z PKS tylko z przystanku na którym wysiadłam z
miejskiego. Więc w tył na lewo przez lewe ramię jak na starą harcerkę
przystało i pędzikiem ........ Ufffff...... zdążyłam. Mało tego jeszcze
czekałam :)))
I tak dziś zaczęłam swą przygodę z pobytem w Bydgoszczy.
Na poprawe humoru zaraz lecę po torebkę do Fokusa, mam już odłożoną mąż mi dał kaskę na nią :)))))))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz