wtorek, 13 maja 2014

Poniedziałek 12 maja

Wczoraj po powrocie z pracy dowiedziałam się,  że Elf w szpitalu.  Przewrocila się na rowerze wracając ze szkoły i zabrało ją pogotowie.
Od razu wsiadlam do auta i pojechałam do szpitala.  Mój ojciec z nią był.  Jak przyjechalam byli drugi raz na rentgenie, lekarz zlecił ponownie zrobienie zdjęcia.  W szpitalu młoda była od godziny 15.00   Godzina przyjęcia 15.26, czekali na kogoś dorosłego,  mojego ojca.  Ja przyjechalam po 19.00
Pytam się Elfa czy boli ją głowa , pokazała mi starty brzuch twierdziła że ją nie boli. Na moje pytanie czy badał ją lekarz usłyszałam że nie,  tylko zajął się ręką. Dziecko mimo upadku z roweru nie została zbadana neurologicznie ani nie zbadano jej brzuch.  A przy przyjęciu pielęgniarka podała jej czopek przeciwbólowy żeby nie doustnie i by nie pila na wypadek operacji. A później nikt już jej nie zbadał. ..

Wrocilysmy ze zdjęciem,  lekarz stwierdził złamanie i zaprowadził nas na założenie szyny gipsowej. Na moje pytanie o badanie córki lekarz zdziwiony odpowiedział " a trzeba?" Może i nie trzeba ale chcę.  Zlecone zostało badanie
 Na lekarza z założonym gipsem czekaliśmy półtorej godziny.  Gdy przyszedł po trzech telefonach pielegniarki powiedział "Już jestem"
Powiedzialam że "już" jest bardzo nie na miejscu.  I tu zaczęła się dyskusja.  Lekarz się uniósł mówił do mnie podniesionym tonem zarzucajac mi że chcę go ponizyc i obrazić.  Powiedzialam że jak na razie ponizeni i obrażani są pacjenci i moja córka która tu siedzi ponad 5 godzin. Usłyszałam że najgorsi są rodzice i pacjenci rozczeniowi i próbował mi jeszcze coś powiedzieć ale ucielam tą zbyteczna dyskusje i zażądała by zbadał córkę.  Zapisałam jego nazwisko . Myślę że i tak nie będę robiła rabanu. Elf została zbadana bardzo dokładnie i rzetelnie.  Opis również jest bardzo skrupulatny.

Po 6 godzinach spędzonych w szpitalu wróciliśmy do domu




A ddziś zawitalysmy do naszego lekarza rodzinnego która potwierdzila że wszystko jest dobrze.  Kupiłam Elfowi temblak by było jej wygodnie.  A w sobotę przyjeżdżają Niemcy z wymiany i wszystkie dzieciaki jadą do Gdańska.  

4 komentarze:

  1. pamiętam całą serię złamań u moich dzieci, które rozpoczął najstarszy złamaniem ręki, potem córka złamała nogę, następnie młodszy złamał bark, później córka rękę i ponownie nadgarstek.. co ja się wówczas nalatałam po lekarzach, przychodniach i rehabilitacjach, to szkoda gadać :( Mam nadzieję, że wszystko dobrze się zrośnie u Elfa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magonia ale to jakiś koszmar. Od listopada do początku marca leczony miała nadgarstek- narosl chrzastno- kostna. Straszyli operacją obyło się na szczęście. W kwietniu półpasiec a teraz ręka :((((((

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze,że skończyło sie na złamanej ręce a nie czymś gorszym. Zdrówka dla Elfa !

    OdpowiedzUsuń