Niedziela i poniedziałek to były dni trudnych rozmów. Rozmów o ojcu M, o tym jakim był a raczej nie był ojcem.
Po raz pierwszy od kiedy jesteśmy razem- prawie 7 lat mąż się przede mną otworzył. Wiem że o wszystkim mi nie powiedział ale i tak bardzo szanuję i doceniam to co usłyszałam. Powiedział mi, że mieli takiego sąsiada który swoim dzieciom zabronił się z nimi bawić bo ich ojciec pil. Płakał a ja razem z nim gdy słuchałam wszystkich tych historii. Powiedział że chciał się od tego odciąć, wyrwać stamtąd dlatego od razu po szkole poszedł do wojska a później wyprowadził się do Poznania a na końcu do mnie. Ale mówi że każdy telefon od mamy czy siostry w którym opowiadają o ojcu powoduje że z powrotem go do tego ciągną. Wiem że denerwują go te telefony ale nie umie nic z tym zrobić i przeżywa to wszystko. Dlatego uważam że potrzebna jest jemu terapia która pozwoli na tego typu telefony nie reagować, niech wciągać go w to. M powiedział mi że nie lubi jeździć do domu :(
Rozmawiałam też z Jarzębiną prosząc ją o pomoc. Poleciła nam , by M napisał wniosek do sądu o skierowanie ojca na przymusowe leczenie. M pomysł podchwycił. Wierzę, że to dokończy. Jakie będzie efekt końcowy, zobaczymy, ale daje to nadzieję na chociaż trochę spokoju a może z czasem i mama M zrozumie, że tak dalej nie można. Uważam, że najlepiej by było sprzedać dom i podzielić pieniądze , niech sobie robi co chce a one miały by spokój. Teściowa sfrustrowana, znerwicowana nie korzystnie taki stan wpływa i na nią, i na resztę domowników. Sądzę, że i nasze relacje mogłyby być lepsze gdyby ona była spokojniejsza i nie spinała się bez potrzeby. Niestety obawiam się, że namówienie jej na sprzedaż domu może graniczyć z cudem . Jest to wynik , jak to ładnie Jarzębina nazwała - wyuczonej bezradności. Teściowej nie jestem w stanie pomóc , ale mężowi tak i zamierzam to zrobić.
Bardzo mądrze.. bardzo.Szkoda tylko że czekał na to wyznanie aż 7lat :(
OdpowiedzUsuńConsek wiesz jak jest z facetami, nie należą do wylewnych. A tu temat nie najlepszy, nie ma się czym "chwalić"
OdpowiedzUsuńNajważniejsze ,że zaczęliście o tym rozmawiać .
OdpowiedzUsuńTo ja potrzymam kciuki za to, żeby się udało.
OdpowiedzUsuńAnia, teściowa jest z pewnością współuzależniona i sama kwalifikuje się na terapię. Nie mam dobrych doświadczeń z przymusową terapią. Ona rzadko działa. M. może wystąpić z wnioskiem, ale ojciec, jeśli zechce się uchylać, to i tak na nią nie trafi a obowiązek po dwóch latach wygasa. To nie jest tak, że jest nakaz i go zamykają. Musi być miejsce, musi się zgłosić, no i jeszcze na terapii musi chcieć pracować, żeby zadziałało. Ja bym się bardziej na terapii M. skupiła. To mu jest bardziej potrzebne. Wiem to jako była żona DDA. No i zawodowo też. Matka i siostra są odpowiedzialne za własne życie. Możecie podpowiedzieć, pomóc, ale to one je sobie układają. I jeszcze jedno - często cała rodzina odwraca się przeciwko tej osobie, która złożyła wniosek. Bo wstyd, bo tak się nie robi, etc. Warto o tym pomyśleć. Sorry, że ja o tych ciemnych stronach, ale myślę, że też dobrze zdawać sobie z nich sprawę, że i tak bywa. W ciągu tych 15 lat pracy widziałam niejedno. Trzymam kciuki, są dobre terapie DDA. I naprawdę czasem czynią cuda. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńGreta dziękuje za komentarz i słusznie piszesz o ciemnych stronach- chociaż i ich jestem świadoma. Zdecydowanie postawiłam na męża i staram się by podjął decyzję która przede wszystkim jemu pomoże. Wiem że świata nie zbawie a na odległość nie mam wpływu na nikogo. Poza tym lepiej ta energię skupić na domownikach.
OdpowiedzUsuń