z kanapy i od zeszłego tygodnia testuje różne zajęcia ruchowe.
Najpierw były zajęcia z obciążeniem- fajne ale lapkami nie mogłam machac. Spróbuje jeszcze raz. W poniedziałek i dziś byłam na rowerkach- jest moc, podoba mi się tylko tylek boli. A wczoraj byłam na jodze-luuuuz. Niesamowity luz i spokój tylko trzeba nauczyć się oddychać-tak, tak, oddychać.
Chyba po tej jodze w mojej głowie zapanował spokój. Choć rozmowa wczoraj z bratem też mi dużo dala, trochę inne spojrzenie i patrzenie w przyszłość oraz analiza ewentualnych konsekwencji. Dał do myślenia ale też powiedział że rozumie mnie. Ufffffff. ......
Jutro wolne, od pracy ;) Zajęcia po południu , jeszcze na nich nie byłam a wieczorem zebranie w sklepie.
Teraz pod prysznic a później niemiecki z M :D
taa to ruszenie się z kanapy to brzmi dumnie. Jednak ja kiedy, już popołudniu wedle 17 tej na nie przysiade to raczej nie mam szans się ruszyć. Nawet do drugiego pokoju. :)
OdpowiedzUsuńLucia, nie każdy musi się ruszyć z kanapy. Ty robisz wiele innych cudownych, pięknych i ciekawych rzeczy. Masz prawo siedzieć na kanapie ;)
OdpowiedzUsuńAle żeby po jednej jodze tak się czujesz.. niesamowite :)
OdpowiedzUsuńJoga jest cudowna. Ja pierwszy raz byłam na indoorwalking. Trzeci dzień mam zakwasy w łydkach. Masakra :)
OdpowiedzUsuńWitaj Greta :) Zakwasy fajna rzecz. Ostatnio usłyszałam, że to kac po treningu
OdpowiedzUsuń