Tydzień szybko minął i znów jest poniedziałek.
Kotka, chyba już do nas się przyzwyczaiła. Niestety od piątku wieczora była jakaś nie taka. W oczach miała coś dziwnego. Na sobotę miałam zaplanowaną wizytę u weterynarza, więc się zbiegło idealnie. Pan doktor bardzo się przejął stanem pacjentki, miała gorączkę. Wirus ją dopadł. Od razu podał antybiotyk w zastrzyku i powiedział by obserwować , po 2h powinno być lepiej, nie było :( Przed 15.00 wyjeżdżałam służbowo do Radziejowa a M miał jechać do kolegi na działkę. Kicia pokrzyżowała trochę plany M ;) Ponieważ nie poprawił się jej stan, więc po 15.00 trzeba było jechać raz jeszcze z nią do lekarza. Dostała elektrolity w zastrzyku i witaminy. Wieczorem trochę się ożywiła. Ale niedziela nadal była bez życia. Wieczorem kolejna wizyta i zastrzyki, dziś też - już tylko antybiotyk. Temperatura spadła. Jest prawie dobrze, bo słabo je. Nie wiem czy wybredna jest czy na prawdę nie jest głodna.
W sobotę byłam w szpitalu u mojego "nowego" ginekologa, założył mi wkładkę. Niestety wczoraj źle się czułam, bardzo bolało mnie podbrzusze. Dziś też nie czułam się najlepiej, wyszłam szybciej z pracy i zadzwoniłam do ginekologa. Powiedział bym brała nospę i coś przeciwbólowego i kontrolowała się. Gdyby coś się działo to mam dzwonić. Nie umiał mi powiedzieć ile czasu mogę odczuwać takie dolegliwości, oby jak najkrócej. Samo założenie wkładki okropnym przeżyciem , nie polecam tym o niskiej odporności na ból.
Byłam na wizycie kontrolnej u dietetyczki. Niestety waga moja stoi jak zaczarowana :( Chcę się wybrać do mojej lekarki rodzinnej by może jakieś badania zrobić ,przecież to nie normalne by nic nie chudnąć nawet stosując ćwiczenia.
a inne wymiary poza wagą też się nie zmieniły??
OdpowiedzUsuńInnych nie znam :(
OdpowiedzUsuńBiedna koteczka i biedna Pańcia :(
OdpowiedzUsuńConsek :)
OdpowiedzUsuń