W piątek o 23.30 wyjeżdżał Elf z bratem w Bieszczady a my knulismy plan idealny; )
W sobotę po pracy zjadłam obiad i ruszyliśmy z M w drogę. Kierunek Hel. Na miejsce dojechaliśmy ok.20.30. Znaleźliśmy miejsce na auto i poszliśmy w miasteczko coś zjeść.
Kolacja udała nam się idealnie. M zamówił klopsiki w sosie koperkowym a ja placki ziemniaczane z łososiem, wędzonym :) Mmmmmm. .... pycha!
Do tego zimne piwo. Po kolacji wzięliśmy z auta torbę jakieś bluzy j poszliśmy na plażę. M zrobił drinki i siedzieliśmy podziwiając wschód księżyca
Niestety zdjęcie nie oddaje tego piękna. Było bardzo ciepło i wcale nam się nigdzie nie spieszyło. Spacerowalismy po Helu i porcie. Do auta wróciliśmy dobrze po 1.00. I tam spaliśmy. Obudzilismy się o 8.30. Pojechaliśmy do spożywczaka po świeże bułeczki, przeparkowalismy auto i poszliśmy na plażę. Śniadanie na plaży smakuje wyśmienicie :) Plazowaliśmy prawie do 15.00. I powrót do domu. Po drodze zatrzymaliśmy się tylko na obiad. Pyszny chłodnik a M watrobke, do tego kawa mrożona.
A teraz już w domu po kąpieli na balkonie spijamy zimne z pianką :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz