We wtorek rozłożyła mnie żołądkowa i to nie była żołądkowa gorzka 😉 Dała się we znaki do czwartku. W piątek wypiłam kawę i to był pierwszy znał, że wracam do żywych.
Weekend spędziliśmy u brata, w piątek miał imieniny. Było śmiesznie 😂😂😂 Szwagry miłość sobie wyznawali i ustalili, że gdyby coś się wydarzyło i mieli by nie być szwagrami to i tak nimi zostaną już na zawsze 😅
Nie możliwi są. Oczywiście było palenie ogniska, pieczenie kiełbasek. W sobotę po południu pojechalam z Elfem do Złotowa na kawuche i pyszny sernik i gofra. W niedzielę powtórka i randka z Mirena w Zlotowie, rok temu też się tam spotkałyśmy. Wzorem roku ubiegłego spacer i kawa w Promenadzie . To dobry weekend.
Dziś wizyta u stomatologa a później biorę się za kuchnie, jutro będę malować :)
Powodzenia z malowaniem
OdpowiedzUsuń