poniedziałek, 19 listopada 2018

Wspomnienia

Poprzedni tydzień zleciał choć ciężko było. Pracowałam tylko 3 dni- na szczęście ale do 22.30 do tego bolała mnie stopa i nie wiem czy to naciągnięte coś pp biegu czy efekt uboczny roboczych butów. Zobaczę w tym tygodniu jak będzie.
W piątek pojechałam rano do Bydgoszczy , odwiedziłam A , później do rodziców. Głównym powodem wyjazdu do I było spotkanie w sobotę. 26 lat temu, w maju po chorobie zmarł nasz kolega. Młody człowiek , 18 listopada 1992 roku skończyłby 20 lat. Po 26 latach mój brat wraz z kolega zorganizowali zrzutkę na pomnik dla Roberta. Pomnik został wymieniony przed Wszystkimi Świętymi, z racji ze wielu z nas nie mieszka w I padła propozycja byśmy się spotkali w sobotę przed dniem urodzin Roberta. O 12.00 przy jego grobie znalazła się nas grupka 7 osobowa 😕 przykre ze tylko tyle osób znalazło czas. Z tych siedmiu osób trzy są spoza miasta. A wiemy ze dużo jest na miejscu.  Po cmentarzu poszliśmy do restauracji, było bardzo wesoło , mnóstwo wspomnień , żartów , historii z Robertem w roli głównej. Dla mnie to szczególna osoba, moja poerwsza miłość , trochę z wzajemnością ale nie potrafiliśmy tego poskładać. Później jego choroba... Fajne było gdy przychodził do nas do domu i mama otwierała drzwi i mówiła jemu: Sebastiana nie ma- bo to kolega mojego brata , a on odpowiadał : ale ja do Ani 😃 Nigdy nie gdybałam, nie myślałam jakby to było gdyby zyl ale wiem, ze miał bardzo duży wpływ na mnie, na moje życie . To była pierwsza tak bliska mi osoba. Z nim oglądałam gwiazdy na obozach harcerskich , chodziliśmy po lesie trzymając się za rękę. Pierwszy pocałunek tez należał do niego. 
Odwiózł mnie do Pozen kolega, z tej samej paki , który wtedy się we mnie podkochiwał, wiem, bo chciał ze mna chodzić. Jak to teraz śmiesznie brzmi 😂 Z Rogerem nie widziałam się z 15 lat albo lepiej a rozmawialiśmy jakbyśmy byli w stałym kontakcie. Tak samo bardzo fajnie rozmawiało się z reszta osób.  I takie przemyślenia mnie naszły, ze takich relacji jakie wtedy zbudowaliśmy już teraz nie ma, a jeżeli są to bardzo rzadko. Mu wspólnie dorastaliśmy, dojrzewaliśmy i wspólnie wchodziliśmy w dorosłe życie. Każdy z nas ma swój bagaż doświadczeń ale nie zmienne jest to co wspólnie przeżyliśmy. I smierć Roberta była dla nas olbrzymim szokiem i doswiadceniem jakiego młodzi ludzie nie powinnismy doswiadczac. Poza tym wyrażaliśmy we wspólnych wartościach , wartościach harcerstwa, na terenie naszego miasta zapoczątkowaliśmy ZHR, byliśmy w mieście znani. Czuliśmy się trochę elita ale nie uważaliśmy się za lepszych. 
To był piękny czas, cieszę się ze dane mi było przeżyć to wszystko .

4 komentarze:

  1. Z mojej klasy nie żyje dwóch kolegów. Do dziś, kiedy jestem na grobie jednego z nich ryczę - nie mam tak nigdzie indziej. Śnił mi się wielokrotnie po śmierci. Znaliśmy się od dziecka, mieszkał kawałek dalej, całe dzieciństwo, młodość spędzaliśmy razem. Kolega, bardzo dobry kolega...to śmierć, z którą się nie mogę do dziś pogodzić. Zginął w bardzo niejasnych okolicznościach, do dziś nie wyjaśniono jak i dlaczego...
    Mari

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roberta pokonała choroba, patrzenie jak się zmagał w tak młodym wieku zostaje z nami na całe życie. Miał ogromna wole życia a w ostatnich tygodniach widać było jak znika ... 😢

      Usuń
  2. To prawda, teraz nie ma już takich relacji jakie nawiązywaliśmy kiedyś. Średnio co 5 lat skrzykujemy się z ludźmi z klasy i mogę śmiało powiedzieć , że na tę chwilę czas się cofa. Z mojej klasy z lo też już dwie dziewczyny nie żyją ; obie odeszły w tragicznych okolicznościach . Jedna zginęła w wypadku , druga zaginęła ; znaleziono ją po blisko 2 dniach , nieprzytomną i wyziębioną , zmarła w szpitalu. Obie 20 września w odstępie 20 lat .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie , ze się regularnie spotykacie. Nasza znajomość to wspólny czas poza szkoła. Łączyła nas jedna pasja- harcerstwo. A gdy zmarł Robert jakby nam ktoś skrzydła podciął ....

      Usuń