Weekend minął pod znakiem tenisa.
W czwartek na obiad grillowaliśmy a po południe spędziliśmy u moich znajomych. W piątek juz niestety musieliśmy z M. pracować tylko po to by..... potem odpoczywać.
W sobotę z Elfem pojechałam do Bydgoszczy na Wojewódzki Turniej Tenisa. Niestety dwa mecze które grała to przegrała. Pierwszy "oddała", w ogóle nie walczyła. Grała tak, że myślałam, że ją z kortu sciągnu. W trakcie drugiegu meczu grała duzo lepiej. Każdą piłkę szanowała, więcej biegała po korcie, widać było, że jej zależy na grze. Wróciłyśmy opo 18.00 a o 20.00 z M. jechałam do Bydgoszczy na spotkanie z koleżanką M. Tak dobrze się bawiliśmy , że do domu wrócilismy po 3.00 :D
A w niedzielę wstawałam po 8.00 bo znów jechałam z Elfem na dalszy turniej. Pierwszy mecz jaki grała niestety przerwała. W drugim secie mimo, że gra była wyrównana niestety zeszła z kortu. Bardzo źle się czuła, bolała ją głowa i kręciło się jej w głowie. Uszanowałam jej decyzję, lepiej zejść w porę niż paść na korcie. Przykro mi było że schodzi. Łezka w oku mi się zakręciła. Miała szansę wygrać ten mecz. Czasami trezba podjąć tak trudną decyzję, ale teraz na trzeźwo myśląc dociera do mnie jak bardzo xle się musiała ona czuć schodząc z kortu. Gdy trochę ochłonęła powiedziała: "W debla gram"
Tym rozbawiła wszystkich i pokazała zacięcie do gry. W deblu grała z dziewczynką z Bydgoszczy i niestety przegrały. To był świetny mecz, aż miło się go oglądało. Zacięcie gry i chęć wygrania była ogromna.
Wracając do domu rozmawiałam z Elfem dużo. Oceniła się beznadziejnie, dlatego że przegrała. Powiedziałam jej , że ważne jest jak się przegrywa. Nie każda przegrana to porażka. A w jej przypadku, gdy grała z dziewczynkami 11 - 12 letnimi , które trenują po 3-4 lata a ona trenuje 2 lata to różnica musi być. Ważne jest, że żdą piłkę. Ojciec mój powiedziałam że ważne jest by przegrać z klasą. Przemyslała sobie to wszystko i wieczorem jeszcze rozmawiałayśmy i powiedziała mi co musi poprawić. Cieszę, że zdaje sobie z tego sprawy. A późnym wieczorem odebrałam sms-a od koleżanki, której córki tez grały " A Ela zadowolona? Bo powiem Ci szczerze, że ma powody"
Też tak oceniłam grę Elfa, ale koleżanka sama trenowała ten sport wiele lat i jej córki trenują juz 4 lata więc zna się rzeczy. Nie powiem tego Elfowi, nie dziś. Może za jakiś czas.....
A teraz do pracy, trzeba ten tydziń przepracować uczciwie, by w najb;iższy weekend znów móc kibicować Elfowi :D
Witaj Martini! Wreszcie znalazlam Twoj blog . Będę zaglądać . Jak tak czytam o tych wyjazdach do Bydgoszczy , to sobie myślę ,że Ty gdzieś w bliskich mi stronach mieszkasz. W Bydgoszczy mam rodzinę i bywam tam w interesach. Pozdrawiam Hannamaria
OdpowiedzUsuń