M pojechał do Poznania, do swojego Frenda. Nie widziałam go ani jego rodziny od lipca. A mimo to zostalismy wszyscy zaproszeni na chrzciny ich drugiego dziecka. Mam mieszane uczucia co do tej imprezy :/
W poniedzialek mam sprawę o podwyższenie alimentów, przeniesioną z 24 stycznia. Ojciec Elfa przełożył sprawę wspierając się jakimś pismem. Nie rozumiem dlaczego została sprawa przełożona skoro 28 stycznia przyleciał do Polski. A na drugi dzień wyjechał na narty zabierając syna. W polsce spędził dwa tygodnie i nie znalazł czasu by chociaz zadzwonić do córki. Tak boli mnie. Boli mnie , bo nie rozumiem dlaczego moje dziecko jest gorsze. Bo widocznie jest gorsze skoro ojciec czasu dla niej nie znalazł, a alimenty wysłał pocztą mimo iz był na miejscu.
Miał do Polski przylecić dzisiaj a z tego co mi wiadomo to jest na miejscu od tygodnia. Może i dobrze , że się nie odzywa.
Elf wczoraj powiedziała do mnie a później i do M, że on jest dla niej jak ojciec i jest jej bliższy niż jej tata. Z jednej strony mnie to ciesz, bo znaczy to , że ufa M i czuje się z nim dobrze. Z drugiej, wiem, że jej relacje z ojcem są zaburzone. Wiem, że to nie moja wina. Wiem, że nie mam na to wpływu. Ale mimo wszystko boli..... Boli mnie, że ten człowiek swoją osobą może tylko zamieszać, jak zwykle. Wiem, że dziś przyjechał do syna pijany. Został odprawiony . Słusznie, ale nie o to mi chodzi w relacjach jego z córką. Na razie nie mam się czym martwić i bo i tak się do niej nie odzywa.
Dość tego smęcenia. Proszę Was o kciuki w poniedziałek. Potrzebuję ich bardzo . Potrzebuje wsparcia, dobrych myśli.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz