Pojechałam i wróciłam. Z racji tego , że dostęp do internetu miałam tylko w telefonie to nie mogłam nic napisać.
W czwartek dostaliśmy wcześniej zamówione zaproszenia wraz z zawiadomieniami na ślub. Dużo radości nam ro sprawiło :D Do walizki spakowaliśmy zaproszenia niektóre i pojecjaliśmy w czwartek wieczorem do Łańcuta. Podróż minęła nam znośnie, aczkolwiek pociąg znów był spóźniony. Do celu dojechał z godzinnym opóźnieniem. Elf przy pożegnaniu na dworcu popłakała się :(
W piątek pojechaliśmy z M do Rzeszowa pokręcić się po sklepach- mam zamiar znaleść buty dla siebie na ślub, więc łapię się różnych opcji ;) Kupiłam Elfowi bluzkę a sobie nic....
W sobotę odwiedzilismy M babcię i dziadka. Była u nich chrzestna M więc korzystając z okazji wręczyliśmy im zaproszenia na nasz ślub. Posiedzieliśmy u nich dośc długo, było bardzo fajnie. Ciocia M - chrzestna rok temu wróciła do Polski z USA ponieważ ją deportowano. Fajnie sie z nią rozmawia. Ciekawe ma spojrzenie na wiele spraw. Nie zawsze się z nimi zgadzam ale chętnie jej słucham :)
Niedziela niestety spędzona przy stole. Na śniadanie do mamy M przyszła babcia, więc poza nami i siostra M z rodziną była z nami babcia. Potem przyjechali jeszcze goście. A my po południu poszlismy do chrzestnego M w odwiedziny i oczywiście dać zaproszenie. Tam porozmawiałam z kuzynką M. Biedna taka, bo została sama z 2 dzieci a mąż za pieniądzem wyjechał do Danii. Smutna jest bardzo, do tego córka ich starsza ma silną alergię na podstawowe produkty. Pytała się mnie jak ja sobie radziłam z alergią u Elfa, więc dałam jej kilka wskazówek. Miło się rozmawiało :)
Wieczorem pojchaliśmy do kuzyna M. Przed Bożym Narodzeniem wprowadzili się do swojego nowego domu. Dom maja piękny i urządzony tez mają pięknie. W tak urządzonym domu mogłabym zamieszkać :))) Chłopaki sobie wypili, bardzo śmiesznie było. Dowiedzieliśmy się, ze jadac nad morze w wkacje zatrzymują się w naszej miejscowości na kawie. Dostali od nas za to OPR..... i serdecznie ich zaprosiłam do nas gdy w te lato znów będą jechać. Dali nam skrzyneczkę swoich fantastycznych pomidorów :)))
W poniedziałek siedzielismy w domu z mamą M. Pogadaliśmy z nią , bo o 18.00 mieliśmy pociąg powrotny. Tym razem pociąg przyjechał do celu punktualnie :))
Z Elfem się wyściskałyśmy :DDDD Na jednym wdechu opwiadała o pucharze Davisa, o tym z kim rozmawiała, od kago ma autograf, co widziała co robiła. Mnóstwo wrażeń, emocji i wiele radości. Mimo, ze tęskniła za mną, mimo że popłakała się kilka razy ponieważ to pierwsze nasze Święta które spędziłyśmy osobno. Cieszy się , ze mogła uczestnczyć w tej imprezie. Być tak blisko, widzieć to wszystko z bliska.
Z M odebralismy wczoraj obrączki... Piękne są :))) Czuję już jak ten dzień się zbliża ...... Niby powoli a czuję, że już coraz bliżej.
W domu czekało na nas zaproszenie na Komunię Świętą do przyjaciółki syna. 6 maja czeka nas uroczystość.Dziś już do pracy, wszystko wraca do normy.
to tak intensywnie:), pamietam jak odbieralismy obraczki, lezaly sobie w pudeleczku na regale i wciaz na nie zerkalam i nie moglam sie doczekac gdy mi ja zalozy....... buziaki
OdpowiedzUsuńmam podobnie, zerkam na nie. We wtorek jak je do domu przynieśliśmy to na nie patrzyłam, oglądałam....... :)))
OdpowiedzUsuń