środa, 8 maja 2013

Weekend majowy

Weekend majowy minął bardzo szybko za pewne dlatego, że było bardzo fajnie :)
W piątek chrzciny, pogoda nam dopisała. Atmosfera super. Ciekawe są takie imprezy gdzie spotykają się różne kultury. Mąż kuzynki jest Hiszpanem, byli tez jego rodzice , z którymi porozumieć się moglismy za pośrednictwem kuzynki lub jej męża. Mówią tylko w swym ojczystym języku. Mama, Milagros, bardzo ciepła i serdeczna osoba. Tata, Vincente , były wojskowy, wysoki , przystojny mężczyzna bardzo sympatyczny i otwarty.  Spacerują trzymając się za ręce, przytuleni, zawsze uśmiechnięci.

Kuzynka poznała swego męża w Anglii. Pisałam chyba kiedyś o nich na dziennikach. Ona Polka, On Hiszpan, poznali się w Anglii i w języku Angielskim ze sobą rozmawiają. Dzieci, mają troje uroczych dziewczynek, Rocio ma 4 lata, Helenka 2 lata i 2 miesiące i najmłodsza , Natalka 10 miesięcy. Wszystkie uśmiechnięte, radosne i na prawdę bardzo grzeczne :))))) Choć Helenka ma charakter i to silny. Jak się okazuje po mamusi :)  Kuzynka do dzieci mówi po polsku, Raul w języku Hiszpańskim, a rodzice ze sobą rozmawiają po angielsku. Jakby tego było to mieszkają teraz w Norwegii i tam dziewczynki chodzą do przedszkola.  Dziewczynki w każdym miejscu na świecie będą potrafiły się porozumieć.

Sobota minęła nam bardzo spokojnie wręcz leniwie. Spotkaliśmy się wszyscy, no prawie wszyscy (najstarszy brat kuzynki nie przyjechał do nas , czego później bardzo żałował) po godzinie 11.00 i spacerowaliśmy po Szczecinie. Nigdzie się nie spieszyliśmy. Odwiedziliśmy Katedrę



niestety była msza i nie weszłam do środka ale wjechaliśmy na taras widokowy i podziwialiśmy panoramę miasta.


Później poszliśmy na zamek. Na dziedzińcu dojrzałam dwa zegary słoneczne jeden na skrzydle wschodnim , drugi na zachodnim

Nie zwiedzaliśmy całego Zamku, niestety wycieczka w tak dużym gronie - było nas 15 osób, nie sprzyja dokładnemu zwiedzaniu. Ale jest to motor dla mnie by tam wrócić.
Z Zamku poszliśmy na Wały Chrobrego, tam już w ogóle się nie spieszyliśmy. Dzieci pozowały do zdjęć z rekinem.
Później obiad na mieście , lody i spacer dalej. Tu już niestety nie towarzyszył nam kuzyn u którego się zatrzymaliśmy, ale został z nami jego starszy syn. Pojechaliśmy do parku, Jasne Błonia. Tam juz zupełny luz. Dzieci biegały , skakały, szaleństwo zupełne a my mogliśmy porozmawiać. Dzieci szalały jak pan puszczał bańki, ogromne i wielobarwne. parkiem poszliśmy jeszcze do Amfiteatru, przypomniało mi się, że gdy byłam w Szczecinie jako mała dziewczynka - miałam może 10 lat byłam w amfiteatrze na Festiwalu Chórów.
Wracając weszliśmy jeszcze do kawiarni na lody i pyszną kawę



Po pysznych lodach poodwoziliśmy się nawzajem do domu i wróciliśmy do naszych gospodarzy którzy chyba lekko się za nami stęsknili i czekali na nas z kolacją :))) I kolejny wieczór przeciągnął się do późnych godzin nocnych podczas których rozmawialiśmy i dużo się śmialiśmy, planując kolejne spotkanie. Kuzyn zaproponował nam wspólny wyjazd na wakacje, ale na te wakacje mamy juz plany.
W niedzielę wjechaliśmy jeszcze do cioci , bo u niej jest kuzynka na szybka kawę i wracaliśmy do domu. Lekko zboczyliśmy z drogi by zjeść obiad z bratem.
Wróciłam do domu niewyspana ale naładowana pozytywną energią i z planami na kolejne spotkania


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz