W niedzielę jadąc motorem zginął mój kolega, Rychu
Z jego żoną, Alą pracowałam wiele lat temu na stacji. 9 lat temu byłam na pogrzebie jej wtedy chłopaka , Oskara, przyjaciela Ryszarda.
Wtedy Ala miała przy sobie Rysia, fantastycznego człowieka, przyjaciela. Teraz została sama z małą córeczką. Napisałam do niej , odpisała "znowu się pojebało"
Nie wyklucza skorzystania z pomocy specjalisty ....
[']
OdpowiedzUsuńRozwaliła mnie jego śmierć. Po śmierci Oskara również tragicznie zginął chłopak przyjaciółki, Marcin. Wróciłam właśnie od Kasi i tak zastanawiamy się czy Ala ma teraz kogoś blisko tak jak Kasia miała po śmierci Marcina.
OdpowiedzUsuńspecjalista jak najbardziej wskazany, bo taki zbieg okoliczności to jednak nie trafia się często ;(
OdpowiedzUsuń