wtorek, 10 czerwca 2014

[']

W niedzielę jadąc motorem zginął mój kolega, Rychu

Z jego żoną, Alą  pracowałam wiele lat temu na stacji. 9 lat temu byłam na pogrzebie jej wtedy chłopaka , Oskara, przyjaciela  Ryszarda.

Wtedy Ala miała przy sobie Rysia, fantastycznego człowieka, przyjaciela. Teraz została  sama z małą córeczką. Napisałam do niej , odpisała "znowu się pojebało"  

Nie wyklucza skorzystania  z pomocy specjalisty ....

3 komentarze:

  1. Rozwaliła mnie jego śmierć. Po śmierci Oskara również tragicznie zginął chłopak przyjaciółki, Marcin. Wróciłam właśnie od Kasi i tak zastanawiamy się czy Ala ma teraz kogoś blisko tak jak Kasia miała po śmierci Marcina.

    OdpowiedzUsuń
  2. specjalista jak najbardziej wskazany, bo taki zbieg okoliczności to jednak nie trafia się często ;(

    OdpowiedzUsuń