wtorek, 14 października 2014

Zwariowany dzień

Pomimo wolnego wstałam przed 7.00, szybka toaleta i pojechałam di lekarza rodzinnego pokazać że ten lek który mi zapisała nie działa.  Byłam pacjentem dosatkowym więc swoje musiałam odsiedzieć. Z przerażeniem patrzyła na moje ciało i zastanawiała się co za paskudztwo mnie dopadło. Dala skierowanie do dermatologa z napisem PILNE.  W rejestracji nic nie dało,  w rozmowie z panią doktor tym bardziej :( Wkurwiona ( przepraszam za wyrażenie) wyszłam ze szpitala i pojechałam do domu.

W domu zrobiłam hot line,  dzwonilam do dermatologów w promieniu 60km. Nikt nie chciał mnie przyjąć- koniec limitów na fundusz a prywatnie za tydzień lub dwa :(

Mama uruchomiła swoje znajomości i pojechałam po 14.00 do lekarza w szpitalu- który miał już komplet. Nie wiadomo do końca co to, alergiczne albo taka wysypka co yo się ją leczy lub nie do 8 tygodni może być i zmiany zejda do kostek :( Nadal brać te leki co man, do tego maść robiona i wizyta za dwa tygodnie.

W międzyczasie złożyłam reklamacje na krzesło i na stół,  bo go sama lekko uszkodzilam- ale co tam,  poczekamy na wymianę części.
A wieczorem wizyta u dietetyczki. Dostałam wytyczne ruszam od piątku.

4 komentarze:

  1. a może to wpływ jakiegoś lakieru, co to nowe meble zostały pociągnięte ?.. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magonia, nowe meble są w salonie od poniedziałku stół, a ja w poniedziałek wysepkę dostałam zanim stół do domu przywiozlam ;)

    OdpowiedzUsuń