Bolą nas tylki od jeżdżenia na rowerze. Decyzja -jedziemy U - bana.
W pierwszej kolejności muzeum BMW. Spędzamy tam dwie godziny. Auta i motory od pierwszego modelu po współczesne. Fajną rzeczą były na samym początku kulki, podwieszane do sufitu i powoli poruszające się w górę w dół, falujace a w pewnym momencie tworzące sylwetkę auta. Bardzo nam się podobało w muzeum. Trochę historii, parę ciekawostek z najfajniejsze jest widoczne zmiany w sylwetkach aut oraz technologii.
Z muzeum pojechaliśmy do Allianz Arena. Myśleliśmy że zobaczymy tylko stadion ze wnatrz a się okazało że można było wejść. Co prawda trybuny z daleka i przez siatkę ale zajrzelismy do sklepu Bayern Monachium i wyszliśmy z t-shirt dla M a dla Elfa kupiliśmy czapkę z logo FC Bayern. Trochę nas rozczarował teren przed stadionem bo trawa wysoka na pół metra o sucha jak wior, nikt l to nie dba. Parkingi podziemne więc taka wysuszona łąka.
Ze stadionu pojechaliśmy do centrum na Marienplatz. I na pobliski targ na bułkę, bo wczoraj było za późno. Trochę pospacerowalismy i wróciliśmy do domu spakować torby i porozmawiać jeszcze z kuzynka.
Tak się skończył nas pobyt w uroczym aczkolwiek wielkim mieście Monachium. Piękne miasto i jak tylko ktoś może to zapraszam przez cały rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz