W niedzielę po południu brat zabrał Elfa do siebie i swojego syna. Dziś po południu my jedziemy do nich by w niedzielę odstawić młodego do domu i zabrać Elfa.
A jutro wyjazd do Kołobrzegu. Brat chce się spotkać z wujkiem, który akurat tam jest na wczasach a ja się zabiorę by się spotkać z Archie :) Rano jak zadzwonił budzik wstać mi się nie chciało i mówię do męża :Nie chce mi się dzisiaj. .... A on mi na to : Krótko pracujesz a jutro jedziesz na pogaduchy i wracać Ci się nie będzie chciało.
Zgadza się, tak pewnie będzie.
Kawę już wypiłam tylko śniadania nie zjadłam bo w lodówce echo, ser i wędliny co prawda jest ale chleb się skończył i jogurtu żadnego nie ma. Zjem coś w pracy. Na dziś na obiad przygotowałam chłodnik. Po raz pierwszy robiłam wiec efekt mi jeszcze nie znany. Ostatnio trochę się znów rozkręcilam kulinarnie i robię potrawy których nigdy u nas w domu nie było.
Greta swoimi wpisami o jodze i o codziennym praktykowaniu zmobilizowala mnie do biegania. Ten tydzień zaliczam do dobrych, bo pomimo upałów dwa razy bieglam po 40 minut. Do brata też wezmę strój i buty, u niego też się dobrze biega.
Wczoraj rano dotarła do mnie smutna informacja, w środę wieczorem zmarła moja koleżanka. Uzadlila ja pszczoła w wyniku czego dostała obrzęk mózgu. Resztę już wiecie. Nie trwało to długo :( D miała 40 lat i córkę w szkole podstawowej którą sama wychowywała [']
Spokojnego lub pełnego wyzwań życzę weekendu i uważajcie na słońcu 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz