poniedziałek, 14 marca 2016

Ruda

Na początku roku do mojego miasta pod wojskową ciężarówką przyjechała z Torunia  (35km) kotka.  Wojskowi przynieśli ją do fundacji i kotka trafiła do gabinetu weterynaryjnego.  Przypadkiem się niej dowiedziałam i okazałam zainteresowanie kotem.
Długo była w gabinecie bo cały czas miała katar.  W końcu,  28 stycznia mogliśmy zabrać kotkę do domu.  Podczas podpisywania dokumentów okazało się, że Ruda nadal ma katar i kicha.  Obstawiona lekami, w domu się okazało, że to antybiotyk pojechała z nami.  Po kuracji antybiotykiem dostała zapalenie krtani,  skończyło się na zastrzykach przez ponad tydzień czasu.  Gdy niby już się miała lepiej dostała ruje, pojechalam po pomoc do weterynarza -dostałam leki na wyciszenie.  Po trzech dniach brania leków trafiłam z Ruda do gabinetu.  Chcieliśmy ją wysterylizowac, ale okazało się, że Ruda jest bardzo słaba, badanie krwi to potwierdziło.  W tydzień biedulka straciła 400 na wadze  :( wyniki okropnie złe.  Kroplowka, jedna na miejscu, wieczorem druga  i przez tydzień codziennie jedna.  Aż Ruda wróciła do formy.  Niestety katar jej nie minął.  Dziś jest 14 marca a Ruda nadal ma katar.  Po kroplowkach dostawała witaminy i leki wzmacniające.  Bez efektu.  Tydzień temu zawiozłam wymaz do badania,  czekamy na wynik.
Ile można się męczyć.  A kotka bardzo cierpliwa i zarazem bardzo ciekawa i chętnie się pcha na kolana




2 komentarze: