Weekend majowy minął mi trochę na pracy trochę na czasu dla siebie.
W piątek M nie wrócił do domu, bo pojechał do mojego brata. Z Elfem zostalysmy same. W sobotę pracowałam a wieczorem przyszła koleżanka na wódkę. Niedziela spokojna, rano bieganie, później kawa, rowerem do Solanek na spotkanie z Winkiem i jej rodziną, po powrocie do domu późny obiad i z Elfem na kanapie. Młoda pół dnia spędziła jako wolontariusz na wystawie psów.
Poniedziałek, rano bieganie, śniadanie i pojechalysmy do Karolki tapetowac. Sypialnia, przedpokój i pokój Igora. W sypialni 4 paski przy łóżku, w przedpokoju najtrudniej bo ściana z narożnikami zewnętrznymi i wewnętrznymi a u młodego trzy paski przy łóżku. Świetnie nam poszło, Elf zrobiła pizze na obiad do tego butelka wina i po 17.00 było po robocie. Wieczorem w domu już tylko lezalysmy. O 22 00 szłam spać, jak dzwoniła mama o 22.04 to spałam tak mocno że nie słyszałam.
Wtorek, do pracy na 7.00 a później z Karolką do IKEA. Bardziej popatrzeć niż kupować ale lawende w doniczce sobie przywiozłam o dziewczyny też drobiazgi wybrały. Wieczorem z Elfem obejrzałyśmy ostatniego Pitbulla -słaby.
Środa, rano bieganie -fajne długie godzinne 😃 Później nic. Po obiedzie Elf zrobiła mi masaż stóp i zasnęłam na kanapie. Było mi to bardzo potrzebne.
Czwartek i piątek w pracy. W piątek wrócił M. Sobota również pracująca. Po obiedzie wyszliśmy na rower. Niestety deszcz nas spotkał, a bardziej ulewa. Uśmiałam se bardzo i tacy przemoknięci wróciliśmy do domu. Dobrze, że było ciepło.
Na dzisiaj planów brak, niestety pogoda przekropna więc nie wiem co z bieganiem. Ale może mi się uda między kroplami 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz