poniedziałek, 2 października 2017

Niedziela

Bardzo nie spieszna ale aktywna.
Śniadanie - kanapki z serem złotym i sadzonym jajkiem do tego kawa.

Po śniadaniu poszłam pobiegać. Słońce grzało ale czuć ze powietrze zimne. Przyroda piękna, zmienia kolory, zaskakuje barwami. Dystans niezbyt długi bo musiałam do toalety.

Obiad z rodzicami  i Bobem- pieczony schab, kluski i buraczki :)

Po obiedzie z Elfem wyszłyśmy na rower w poszukiwaniu pięknej jesieni. Skończyło się na polowaniu na wiewiórki w Solankach. Słońce grzało liście pod kołami szurały. Trochę mnie przewiało na rowerze w drodze powrotnej .
Po powrocie kawa w towarzystwie M bo już zdążył wrócić od śwagra. I lenistwo do końca dnia.
Dziś wolne, za chwile zbierzemy się na rower z M-tez zrobił sobie wolne. A ok.17.00 jadę na inwentaryzacje. Bardzo żałuje ze się zapisałam, ale trzeba sobie pomagać. W sobotę kolejna a za tydzień na miejscu jako kontroler. Jedyny plus tych inwentaryzacji to dodatkowa gotówka.

Uciekam na rower bo to ostatni słoneczny dzień w tym tygodniu z tego co mówią w tv.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz