sobota, 27 kwietnia 2019

Półmaraton 14 kwietnia 2019

14 kwietnia 2019 roku - to jest data którą zapamiętam na pewno na całe życie, mało tego będę pewnie o tym wszystkim opowiadać i namawiać by każdy realizował swoje marzenia.

Pod koniec stycznia rozpoczęłam dziesięciotygodniowe przygotowania do startu w polmaratonie. Nie zawsze było łatwo, pogoda rożna , deszczowo, zimno i przede wszystkim bardzo wietrznie . No i jeszcze nieszczęsny grafik w pracy - pobudka o 4.00 albo powrót z pracy o 23.00 nie ułatwiały organizacji. Ale od czego ma się rodzine , poprosiłam małża i Elfa o pomoc - żeby przejęli cześć obowiązków . I tak dawałam radę, najgorzej było pod koniec lutego gdy psychicznie było bardzo ciężko w pracy zanim poszłam na zwolnienie. Nawet treningi przestały dawać radość . Od kiedy poszłam na zwolnienie na początku i tak nie było łatwo . Później poszło .... z każdego treningu nagrywałam swoje odczucia i co robiłam jak mi poszło. Były tez momenty kryzysowe gdzie musiałam kopnąć się w zad!









 Teraz wiem, ze było warto, ze dobrze się przygotowałam . Gdy byłam s połowie przygotowań , czyli gdzieś koło 5 lub 6 tygodnia poczułam, ze dam radę. W piątek rano przed startem poszłam sobie na spokojnego bieganie, bez zegarka; bez celu . Zrobiłam 10 km, w spokojnym tempie cały czas biegnąc to mi dało ogromnego kopa na niedziele.
W dzień startu zjadłam śniadanie jak zawsze, bułka z białym serem i powidłami popijam kawa i byłam gotowa. Wiedząc, ze do stary mam dużo czasu wychodząc z domu wzięłam jeszcze banana którego zjadłam w drodze na pociąg. Przed startem super atmosfera, mnóstwo ludzi. Czułam ogromna radość ze jestem częścią tych wszystkich ludzi. Mój cel , czas 2,5 h i cały dystans biec!
 Pogoda była średnia, lekki deszczyk, pochmurno z niewielkim wiatrem. W końcu wybiła godzina zero i wystartowałam 🏃‍♀️ Pierwsze 5 km lekko przebiegłam, po drodze rozbierając się z kurtki. Po 5 km skorzystałam z toalety , miałam wrażenie ze jestem tam wieczność . Na mecie Elf mi powiedziała , ze rzeczywiście byłam długo 😱 Dalsza trasę pokonywałam bez problemu, na 12 km był dość mocny zbieg i zaczęły bolec mnie kolana, biegłam ostrożniej i nie wiem kiedy przestały bolec 👍  Za 15 km był punkt żywieniowy skorzystałam z izotonika oraz dekstrozy. Na 19 km wzięłam żel który miałam ze sobą żeby mieć siły na ostatnie kilometry tym bardziej ze te ostatnie po górkę. Biegnąc cała trasę spokojnym tempem miałam siły by na koniec jeszcze przyspieszyć. Na metę wpadłam z czasem 2:28:58 !!!  I mega dumą, że PRZEBIEGŁAM i w czasie który sobie założyłam .




 Ogromny mój sukces , radość i satysfakcja. Czułam się po biegu tak dobrze ze mogłabym biec jeszcze. Na pewno nie bez znaczenia miało przygotowanie i to nie tylko same treningi ale ostatnie 6 dni to tez jedzenie, pierwsze 3 dni bez węglowodanów a następne 3 lądowanie węglowodanami. I oczywiście nastawienie.
 Czuje się świetnie, wiem ze mogę wszystko i nie mam na myśli biegania. Uważam, ze w życiu można osiągnąć wszystko co się chce tylko trzeba siedzieć co to ma być i mieć plan jak to osiągnąć. Bo marzenia trzeba realizować , same się nie spełnia 🥰

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz