piątek, 16 maja 2014

Wysiadam

Brakuje mi sił.  Jestem przemęczona.

Od wtorku zeszłego tygodnia pracuję z jednodniowa przerwą w której musiałam załatwić wszystko.  Przychodnia, rejestracja Elfa u ortopedy, szkoła,  sklep medyczny i już nie pamiętam co jeszcze.  Wieczorem po męża do pracy,  do sklepu po klamki a na koniec basen.

W środę rano do pracy.  Później na 17.00 do szkoły na zebranie w sprawie wymiany Polsko-Niemieckiej w której Elf bierze udział.  Z racji tego że w niedzielę wszyscy wyjeżdżają spytałem nauczycielkę czy moją kalekę wezmą.  Przecież ona potrzebuje pomocy. Przedszkolak mój ;) Oczywiście nie ma problemu.  Pani jej pomoże i koleżanka z którą będzie w pokoju.  Po spotkaniu w szkole jechałam do pracy na zebranie z załogą.  Wracam do domu a Elf siedzi blady i zapłakany. Dowiedziałam się że idąc po schodach chciała otworzyć drzwi do nas i ćwiczenia oparta na złamanej ręce i coś jej strzykło i boli.  Pojechałyśmy  do szpitala.  Szit! A na izbie lekarz dobrze nam znany, z poniedziałku.  Pp wywiadzie powiedział żeby się modlić by nie było przemieszczenia. Elf dostała wielkie oczy i zbladła jeszcze bardziej.  Znów rtg i z powrotem,  na szczęście nic się nie stało.  W domu o 23.30 byłyśmy.  Umyłam Elfa siebie i spać bo pobudka po 6.00

Po porannym uszykowaniu siebie i przedszkolaka odwiozłam młodą do szkoły.  Jadąc do pracy nie widziałam dużego auta.....  Na szczęście zdążyłam wyhamować. Szok! To zmęczenie :(((((

A w pracy wczoraj do 20.00. Jechałam po woli i ostrożnie.  Na to wszystko w domu syf, mąż niczego nie tknął. I zdziwiony że ja zmęczona.  O rzesz!!! Wkurzył mnie i dostał opr.  :/
Nie rozumie.  A ja się czuję jak za dawnych czasów,  znów ze wszystkim jestem sama.  I jeszcze mnie pyta czy mu garnitur odbiorę i czy klamki wymienię.   Pewnie,  moja doba jest długa i mam czas na wszystko a że mi sił brakuje to przecież nie ma znaczenia.

Teraz siedzę z młodą i czekamy na wizytę u ortopedy.  Ma zmienić opatrunek.  Potem jeszcze zakupy,  jutro gość w domu-ciekawe co je ;)  i porządki przed nami.  Tym bardziej przy tym remoncie.  Kurz jest wszędzie . A prace postępują.


W niedzielę Elf z dziećmi wyjeżdża do Gdańsk a ja służbowo do Poznania.  Nie mam ochoty na wyjazd,  chętnie bym została w domu.

6 komentarzy:

  1. dobrze, że jednak nic się nie przemieściło :) Może na wyjeździe złapiesz dystans i nie będziesz aż tak się denerwować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymaj się mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, ze Elf wyjezdza i Ty tez ... pozwoli Ci to zlapac oddech. Wrocisz do domu i spokojnie ogarniesz wszystko.
    wierze, ze jestes padnieta. Kon by nie wytrzymal. A mezczyzni tak maja,,, im wiele rzeczy nie przeszkadza wiec nie uwazaja tego za prace . Buziaki. Trzymam kciuki za wypoczynek

    OdpowiedzUsuń
  4. a mnie się wydaje, ze ten Poznań dobrze Ci zrobi. Przynajmniej oddech mały złapiesz. A co do zmęczenia - zjawisko znane mi jak zły szeląg. 7 lat nie byłam na urlopie i zapowiada się kolejny. Faceta objedź z góry na dół, do robienia burdelu są wszyscy do sprzątania tylko Ty. Niech ruszy mózgownicą, w końcu to nie dziecko.
    Pozdrawiam i trzymajta się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też bym objechała za ten brak pomocy. Sorry, jak nie widzi to mu otwórz oczy szeroko. Bo z nimi to niestey często tak własnie trzeba :/ a na wyjeździe odspaniesz na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam :) Kochane jesteście. Objechany pojechał po te zakupy, po wizycie u ortopedy nie miałam siły , wróciłyśmy do domu. W domu nic się nie zmieniło :(
    Mam nadzieję, że jak wróci to podciągnie rękawy i chwyci za odkurzacz i mopa, bo ja sama nie dam rady
    A wyjazd...... Hmmmmmmm.... Nie wiem czy mi pomoże. Po raz pierwszy w tym tygodniu włączyłam komputer

    OdpowiedzUsuń